POBYT LODO W POLSCE - ZDJĘCIA - FILMIKI - RELACJA. Nadszedł długo oczekiwany dzień i choć ciężko mi pisać tego posta ze względu, że najzwyczajniej rozpierają mnie emocje, to piszę go ze względu na to, iż wiele osób chce dowiedzieć się więcej informacji na temat przebiegu m.in spotkania z Lodovicą w warszawskiej Arkadii. W tym poście przedstawię właśnie szczegółową relację ze spotkania wraz ze zdjęciami i opisem, a także występ w "Świat się kręci", "Dzień Dobry TVN", a także w radiu YoungStars. Zapraszam do dość obszernego wpisu. Znajdziecie tu także informacje na temat koncertów LODOTOUR W POLSCE!
Wszystko zaczęło się 8 maja, piątek. Właśnie tego dnia Lodovica po raz drugi zawitała w polskie progi. Warto wspomnieć, że już dzień wcześniej zapowiedziała swój przyjazd tweetem w języku polskim, oznajmującym że widzimy się na spotkaniu z okazji promocji płyty "Mariposa" w Arkadii. Część osób z pewnością o takim spotkaniu wiedziała już wcześniej, jednak wpis Lodo zebrał kolejne setki fanów. Ten dzień, można powiedzieć był jednym z mniej pracowitych dla Comello (porównuję tu do dnia wczorajszego). Udzieliła wywiadu dla radia Young Stars, a także gościnnie wystąpiła w programie "Świat się kręci". Zajrzymy nieco głębiej i zobaczmy jak to było.
RADIO YOUNG STARS | 8 MAJ | GODZINA: 17:00
Odliczanie do godziny siedemnastej zaczęły się już długi czas przed. Wiele osób już długo przed rozpoczęciem audycji czuwało na radiowych czacie. Z pewnością inni słuchacze i jednocześnie czatowicze mieli nas dość, co można było wywnioskować po ich wypowiedziach. Spam o treści "Lodo" sięgał zenitu, a wiadomości przychodziły w kolosalnie szybkim tempie. Mężczyzna, który prowadził cały program "My lista" i gdzie wystąpiła Lodovica, już chwilę przed zapowiedział wyczekiwany wywiad. Aby wprowadzić wszystkich w Comellowy nastrój, musieliśmy chwilę poczekać, wsłuchując się w słowa utworu "Universo". Wspomnę, że wywiad przeprowadzono telefonicznie, co wiązało się z nieco słabą jakością głosu naszej idolki, aczkolwiek myślę, że wszystko udało się zrozumieć. Kwestie nie były tłumaczone od razu, jednak po jej wypowiedzi, prowadzący opowiadał, o czym mówiła Lodo. Pierwszym pytaniem było: Jak się czujesz w Polsce? Na co ona odpowiedziała, że czuje się tu bardzo dobrze i jest to jej drugi pobyt w naszym kraju. Wyznaje, że żałuje, iż ma tak mało czasu na jedzenie pierogów. Kocha Polskę oraz polskich fanów, którzy są naprawdę sympatyczni i szaleni, dlatego też uważa, że warto tutaj wrócić jeszcze nie raz. Po jej odpowiedzi i wytłumaczeniu puszczono znane nam "I only want to be with you", a następnie przeszliśmy do dalszej części. Spytano ją o plany na dalszą przyszłość, na co ona odpowiada, że przyjedzie na koncerty w Polsce już niedługo, aczkolwiek sama jeszcze nie wie kiedy. Nie zapomniano również o jej duecie z Szymonem Chodynieckiem. Opowiedziała, że dobrze jej się z nim pracowało i jest bardzo utalentowany. Dziękuje nam za wszystko: za wsparcie, za miłość i to co dla niej robimy. Ma nadzieję, że spotkamy się po raz kolejny na koncertach. Wywiad był naprawdę krótki, w czym część zajęło puszczenie piosenek. Na koniec mogliśmy wysłuchać "Todo el resto no cuenta". Cała audycja z Lodovicą na czele trwała około siedemnastu minut i tak jak mówiłam, większa jej część to po prostu piosenki. Niżej zamieszczam odtwarzacz, gdzie możecie jej ponownie posłuchać.
ŚWIAT SIĘ KRĘCI | 8 MAJA | GODZINA: 18:30
Występ tak naprawdę, którego mało kto się spodziewał. Dzień wcześniej na Twitterze "Świat się kręci" pojawiła się informacja o tym, że o 16:00 z pośród zebranych tam fanów Lodovici (pod studio) wybiorą całą dziesiątkę i będą mogli uczestniczyć w programie siedząc na widowni. Otwarcie mówię, że obejrzałam to pierwszy raz dzięki Lodovice i chyba ostatni. Wręcz jestem załamana poziomem tego programu. Na Twitterze zaraz po zakończeniu debaty zaczęły się wielkie spamy, jednak niezbyt pozytywne. Krytykowano prowadzących, traktowanie Lodo z czego częścią się niestety (albo stety) zgadzam. Cały program przegadano kolejno o polityce, wyborach, kleszczach i na koniec dobito II wojną światową. "Świat się kręci" trwa 45 minut, z czego Lodovica 43 minuty przesiedziała na widowni. Na koniec przez ponad minutę zaśpiewała skróconą wersję "Todo el resto no cuenta". Wykonywana była na żywo. W międzyczasie pokazano także około trzydziestosekundowy materiał zza kulis, kiedy fani zebrali się pod studio. Lodofanaticas są oburzeni. A dlaczego? Prowadząca nazwała Lodovicę "Violettą". Również od znajomej, która była w programie dowiedziałam się, że za kulisami sytuacja powtórzyła się, a pani Młynarska wołała do niej zamiennie "Violetta" i "Francesca", na koniec poprawiając się "Lodovica". Podsumowując nie był to specjalnie zadowalający pokaz. Fani czekali właśnie na nią, tymczasem pojawiła się na zaledwie niecałe dwie minuty, śpiewając skróconą wersję, aby wyrobić się przed zakończeniem o 19:15. Całe szczęście jej pobyt w "Dzień Dobry TVN" został bardzo pozytywnie odebrany. Warto wspomnieć, że przez to "oburzenie" z hashtagiem #LodoInSwiatSieKreci trafiliśmy na pierwsze miejsce w trendach.
\
DZIEŃ DOBRY TVN | 9 MAJA | GODZINA 8:30
"Dzień Dobry TVN" tradycyjnie rozpoczęło się już o godzinie 8:30 i trwało aż do 10:30, jednak Lodovice poświęcono tylko część programu. Na wstępie powiem, iż udzieliła wywiadu, zaśpiewała, a także wielokrotnie pokazano, co dzieje się na zewnątrz, przez studio, podpisywanie gadżetów i wiele więcej. Gościnnie mogliśmy przyjąć nie tylko Comello, ale także Szymona Chodynieckiego, z którym nagrała polską wersję piosenki "Sin usar palabras". Wywiad rozpoczęto pytaniem: Jak się czujesz? Na co ona odpowiedziała, że bardzo dobrze i że stara się zrozumieć choć kilka słów po polsku i spróbować je powiedzieć. Opowiada, że przyjechała w piątek, a wyjeżdża dzisiaj (niedziela), dlatego jest to bardzo mało czasu. I tutaj podkreślam, bo po prostu przez szybkie tłumaczenie nie wysłuchałam dobrze. Pytają ją o zwiedzanie Krakowa, a Lodo opowiada, że dziś lub jutro (sobota/niedziela) chciałaby trochę pozwiedzać, przynajmniej Stare Miasto. Mówi, że była już w Polsce miesiąc temu (w lutym, nie wnikajmy) i była tu na dwa dni. Przez dosłownie kilka chwil mogła zwiedzić Starówkę. Tutaj troszkę wyjaśnienia dla wszystkich z Krakowa i okolic. Prawdopodobnie Lodovica źle zrozumiała pytanie lub to my ją źle zrozumieliśmy i mówiła tutaj o zwiedzaniu Warszawy, nie Krakowa. Wyznaje, że musi uważać, gdy gdzieś wychodzi, bo otaczają ją tłumy fanów, ale jest w stanie przetrwać. Wszędzie na co dzień spotyka się z takimi sytuacjami i nadal nie może się do tego przyzwyczaić, jest to dla niej dość dziwne. Wyznaje, że jest jej bardzo przykro, że będąc w Polsce, fani mówią coś do niej, a ona nie potrafi i nie jest w stanie nic zrozumieć. To dla niej trudne. Dalej przechodzimy do rozmowy o jej rodzinie. Jej siostra jest graficzką i ma całkiem normalną pracę. Comello opowiada o relacjach między nimi. Mówi otwarcie, że oni być może nie do końca wiedzą, jak jej życie wygląda, są daleko i nie mogą tego poczuć. Obecnie żyje na walizkach, przemieszczając się z kraju do innego kraju. Po zakończeniu "Violetty" ponownie wróciła do Włoszech, jej rodzinnego domu, jednak z powodu dużej ilości pracy, rzadko tam bywa. Wspomniano także o jej ślubie, który odbył się 1 kwietnia. "Violetta" to zakończony okres w jej życiu i choć spędziła tam trzy lata, to chce rozwijać się jako piosenkarka. Fani zauważają, że Lodo idzie już o krok dalej. Nie jest już Francescą z "Violetty", ale LODOVICĄ COMELLO. Włoszka wypowiada się, że my dorastamy razem z nią. Tworzy muzykę dla różnej grupy wiekowej: nie tylko dla nastolatków, ale także dla dorosłych. Jest dumna, że na koncertach bawią się wszyscy. Nie tylko młodsi fani, ale też rodzice. Pisarstwo jest także pasją Comello i robiła to od zawsze. Pisała pamiętniki oraz książkę, której niestety nie zdołała dokończyć. Tworząc książkę "Cała reszta nie ma znaczenia", chciała pokazać jaka jest naprawdę w zwyczajnym życiu, jaka była... Wyznaje, że jest wszechstronną kobietą i lubi czasem zrobić coś innego, np. gotować. Pod koniec Lodo przekazała nam polskiego "Buziaka" i pomachała do wszystkich Lodofanaticas, a także ogłosiła pierwszy koncert w Polsce! Odbędzie się 28 czerwca w Warszawie, o czym napiszę niżej bardziej szczegółowo. Na sam koniec programu Lodovica wraz z Szymonem zaśpiewali "Sin usar palabras" na dachu studio. Według mnie przepięknie to wyglądało, a Warszawa w tle po prostu tylko dodawała uroku. Niżej nagrania, niestety na razie tylko taka jakość.
KONCERT LODOVICA COMELLO LIVE W POLSCE
Koncert był długo oczekiwanym wydarzeniem, które miało zostać ogłoszone. Na początku zostało zapowiadane już na maj, jednak ostatecznie pierwszy koncert zapowiedziany jest na koniec czerwca, a dokładnie dwudziestego ósmego dnia tego miesiąca. Miejscem jest tak, jak się spodziewaliśmy - Warszawa, na Arenie Ursynów. Miejsc jest naprawdę mało w porównaniu do koncertów Violetta Live. Tutaj liczba wynosi jedynie dwa tysiące. Biletów zostało już naprawdę niewiele, a fani rzucili się na nie naprawdę w szybkim tempie. Część nawet nie była w stanie kupić ze względu na pobyt w Warszawie. Bilety są stosunkowo niedrogie. Ceny zaczynają się już od 125 złotych, a najdroższe z Meet&Greetem zakupimy w cenie 300 złotych. Niemalże całe trybuny zostały już wyprzedane. Zostało jedynie kilkanaście miejsc w sektorze D2 na drugim piętrze oraz w C1 na pierwszym piętrze. Oprócz tego czekają jeszcze miejsca na płycie. Dodam, że są one stojące i działa to na zasadzie "Kto pierwszy, ten lepszy". Niestety. Podobnie jest z Meet&Greetem. Nie ma krzesełek, jednak tam znajdzie się tylko sto osób, dlatego myślę, że nie będzie większych przepychanek. Na trybunach normalnie każdy będzie miał swoją miejscówkę, dlatego też bilety tam są w cenie 150-170 złotych. Kupicie je m.in na eventim pod [tym] linkiem. Co do dalszych koncertów niestety nie wiemy czy jakiekolwiek więcej będą. Organizatorzy ostro mówią, że to jedyny koncert Lodovici w Polsce. Czy to prawda, czy tylko chwyt aby bilety poszły szybciej?
SPOTKANIE W ARKADII | 9 MAJA | GODZINA 14:30
Nareszcie jest! Relacja, o którą wypytujecie na naszym blogowym asku od chwili, kiedy pojawiłam się w Arkadii, mimo że spotkanie nawet się nie zaczęło. A więc chyba czas podsumować ten cudowny dzień, nie prawda? Wielu z Was nie mogło być tam razem z nami, ale pamiętajcie - i Lodovica, i my byliśmy z Wami calutkim serduszkiem i w miarę możliwości próbowaliśmy przesyłać Wam newsy. Jak to się zaczęło? Oczywiście przygotowania to był bardzo ważny element. Już kilka dni przed zaczęło się drukowanie kartek, które były potrzebne na akcję, robienie prezentów, plakatów, pakowanie gadżetów, które damy do podpisu... Wsiadamy do samochodu i ruszamy w trasę! Nasza droga, którą mieliśmy do przebycia z przyjaciółką była stosunkowo niedługa. Bez większych korków (pomijając te w okolicach Stadionu Narodowego) dojechaliśmy w niecałe 50 minut. Ten moment, kiedy wysiadamy i ruszamy w kierunku Arkadii. Fani przyjeżdżają ze wszystkich stron. Chodzimy w kółeczko szukając miejsca zebrania się Lodofanaticas. Po krótkich "poszukiwaniach" trafiliśmy. Około godziny 13:00, przed 13:00 otwarcie mówię, że zebranych nie było jeszcze aż tak dużo i o dziwo, można było znaleźć sobie jeszcze dobrą miejscówkę. Wszystko bardzo się opóźniło, przez co nie mogłam być wcześniej, aczkolwiek zdobyłam miejsca na początku w trzecim rzędzie po prawej stronie, a po zdobyciu autografu w pierwszym rzędzie na środku przy samej bramce. O tej godzinie był jeszcze tam tlen i jeszcze można było normalnie funkcjonować. Z każdą minutą przybywało coraz więcej osób. Ostatecznie Lodo odwiedziło ponad 1000 osób! Najpierw odnalazłam redaktorki naszego bloga, a potem wzięliśmy się za "ogarnięcie" spraw organizacyjnych. Jeszcze przed tym wkroczyliśmy do McDonaldu, bo potem... Potem chyba nie chciałabym przeciskać się przez tłumy, ale o tym później. Na środku ustawiona była scena oraz stoliczek Empika, gdzie Lodo zasiadała podczas meetingu.
Nie obyło się bez wygłupów, rozmawiania na różne tematy. Mniej więcej pół godziny przed planowanym rozpoczęciem spotkania (około 14:00), na scenie pojawiła się pani prowadząca, która przedstawiła zasady, które tam obowiązywały. Fani byli oburzeni i strajkowali! Otóż oznajmiono, że będzie podpisywała tylko płyty, i tylko książki (wspomnę, że organizatorzy wcześniej mówili co innego), a także że nie można było zrobić sobie z nią zdjęcia. Momentalnie część zebranych ruszyła ku Empiku i stoiskom z książkami. Przechodząc pomiędzy sklepami, zauważyłam że książki były dosłownie wszędzie. Przed Empikiem można było kupić płyty ("Mariposę" oraz "Universo"), książkę, ale także rzeczy z "Violettą", nawet "Simplemente Tini". Wszystko rozchodziło się w błyskawicznym tempie, a sprzedawcy musieli co chwilę donosić kolejne dostawy gadżetów. Oczywiście kupowane były głównie tylko te z Lodovicą. Z pewnością starczyło płyt i książek dla wszystkich. W międzyczasie zdążyliśmy z redakcją rozdać w miarę możliwości kartki na akcję, jednak tłok był okropny i było naprawdę bardzo ciężko. Dodatkowo dzięki naszym krzykom do prowadzącej udało się załatwić, aby przekazała wszystkim przez mikrofon, że na wejściu śpiewamy "We are family". Dzięki jej uprzejmości zdążyliśmy nawet załatwić podkład, a także przećwiczyć kilka razy piosenkę. Lodovica dotarła z około trzydziestominutowym opóźnieniem, jednak fani byli wyjątkowo cierpliwi (gorzej z rodzicami). Gdy tylko Comello weszła na scenę rozpoczęła się burza krzyków i pisków. Zrobiła sobie selfie z fanami, z każdej stron sceny, a następnie wspólnie zaśpiewaliśmy refren "We are family". Niestety kartki podniosła tylko część osób, a my nie byliśmy w stanie załatwić ich wszystkim.
Następnie przeszliśmy do części wywiadu. Prowadząca zadawała pytania, których propozycje dawaliśmy przed spotkaniem. Wywiad zamieścimy, kiedy pojawi się na YouTubie, bo w tej chwili niestety nic nie znalazłam. Opowiadała tam m.in o fanach, o tym jak się czuje będąc sławną, o koncercie także. Wywiad nie trwał długo zapewne ze względu na to, że na autografy czekały całe tłumy fanów i aby zdążyć uszczęśliwić wszystkich troszeczkę się zeszło. Kolejka rozpoczynała się po prawej stronie sceny, tam gdzie ja stałam na samym początku. Szczerze? Najgorsze momenty tego spotkania to czekanie na swoją kolej. Wszyscy pchali się bardzo, ale to bardzo, przez co mniejsze dzieci, które stały razem z nami zostały najzwyczajniej prawie staranowane. Z innymi wcale nie było lepiej. Tlen nie dochodzić, a wielu zemdlało z braku dopływu świeżego powietrza. Chcąc, niecąc to było nieuniknione. Ja na szczęście nie musiałam czekać aż tak długo i mniej więcej pół godziny po rozpoczęciu podpisywania dostałam się. Czas umiliło mi to, że poznałam kilka nowych osób. Serdeczne pozdrowienia także dla Gabrysi, która podeszła do mnie i miałyśmy okazję zamienić kilka słów. Ochroniarze byli wyjątkowo niemili, to przyznam. Widocznie nie spodziewali się takiego zamieszania. Wielokrotnie ostrzegano o zamknięciu możliwości dostania autografu ze względu na zbyt duże parcie w kierunku bramek. Raz także wstrzymano dalszy przebieg... na dwie minuty. Do Lodo wchodziliśmy trójkami. Najpierw jednak wchodziliśmy po kilka osób do "tunelu" prowadzącego do naszej księżniczki. Tam już było naprawdę, ale to naprawdę bardzo luźno i wreszcie dostaliśmy trochę tlenu. Serce biło jak szalone. Za chwilę oczekiwana chwila. Zaraz podejdę do Lodovici... I pisząc to serce bije mi jak szalone, a łzy lecą po twarzy, jednak chyba warto opisać nasze przeżycia, abyście choć w małym stopniu mogli to przeżyć. Wchodzę na scenę. Jestem kompletnie zdezorientowana. Płaczę. Podchodzę nieśmiało do Comello cała zapłakana. Ochroniarz wyrywa mi z ręki płytę, otwiera ją i kładzie na stoliku. Byłam wręcz sparaliżowana i patrzyłam tylko na Dudu. Podpisuje mi płytę, a ja wpatruję się w nią uważnie. Ona nie zwraca na to uwagi, a głowę ma pochyloną ku płytce. Mówi "Hello. How are you?" Nagle podnosi wzrok.. Wpatruje się w moje oczy, ja w niej i tak cudownie się uśmiecha mówiąc "Don't cry". Ja uśmiecham się przez łzy i dziękuję jej za wszystko co dla nas robi. Mówię, że ją kocham. Na koniec mówi, że ona też i "Bye". Szłam ku wyjściu ze sceny jakby pół-nieprzytomna. Nie mogłam w to uwierzyć i otwarcie mówię, że była to najpiękniejsza lub jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Dla takich momentów warto żyć, warto marzyć, warto wierzyć, warto mieć nadzieję. Marzenia się spełniają, a to.. To jest nie do opisania. Nie do opisania jest to co wtedy czułam, co czuję teraz. Przed oczami mam ten obraz, tę Lodovicę, to jej "Don't cry" i za każdym razem kiedy o tym piszę i mówię zaczynam płakać. Ja to czuję. Nagle mam motylki w brzuchu i coś rozpiera mnie od środka. Następnie zawróciłam się i poszłam do pierwszego rzędu (a właściwie przepchałam się) na środku. Zrobiłam bardzo dużo zdjęć. I właśnie w tej chwili zdałam sobie sprawę, że zapomniałam dać jej prezent. Byłam załamana i krzyczałam "Lodo! Lodovica!", jednak raz spojrzała się, uśmiechnęła i nie wiedziała o co chodzi. Dopiero potem udało mi się zgarnąć panią prowadzącą, która przekazała prezent Comello. A co do prezentów.. Były różnorodne. Jedna z fanek wręczyła jej pierogi, a jeszcze inna koronę, którą założyła. Zresztą, chyba najlepiej pokazać zdjęcia. One naprawdę dużo obrazują. Aha, i po drodze zgarnęłam jeszcze gazetkę z Empika, gdzie zamieszczona dwie wzmianki o Lodo oraz taka ciekawostka: Lodovica od jednej z fanek dostała czekoladkami.
TO TYLKO CZĘŚĆ, ALE NIE CHCĘ PRZYNUDZAĆ.
A WY BYLIŚCIE NA SPOTKANIU?
SPOTKANIE W ARKADII | 9 MAJA | GODZINA 14:30
Nareszcie jest! Relacja, o którą wypytujecie na naszym blogowym asku od chwili, kiedy pojawiłam się w Arkadii, mimo że spotkanie nawet się nie zaczęło. A więc chyba czas podsumować ten cudowny dzień, nie prawda? Wielu z Was nie mogło być tam razem z nami, ale pamiętajcie - i Lodovica, i my byliśmy z Wami calutkim serduszkiem i w miarę możliwości próbowaliśmy przesyłać Wam newsy. Jak to się zaczęło? Oczywiście przygotowania to był bardzo ważny element. Już kilka dni przed zaczęło się drukowanie kartek, które były potrzebne na akcję, robienie prezentów, plakatów, pakowanie gadżetów, które damy do podpisu... Wsiadamy do samochodu i ruszamy w trasę! Nasza droga, którą mieliśmy do przebycia z przyjaciółką była stosunkowo niedługa. Bez większych korków (pomijając te w okolicach Stadionu Narodowego) dojechaliśmy w niecałe 50 minut. Ten moment, kiedy wysiadamy i ruszamy w kierunku Arkadii. Fani przyjeżdżają ze wszystkich stron. Chodzimy w kółeczko szukając miejsca zebrania się Lodofanaticas. Po krótkich "poszukiwaniach" trafiliśmy. Około godziny 13:00, przed 13:00 otwarcie mówię, że zebranych nie było jeszcze aż tak dużo i o dziwo, można było znaleźć sobie jeszcze dobrą miejscówkę. Wszystko bardzo się opóźniło, przez co nie mogłam być wcześniej, aczkolwiek zdobyłam miejsca na początku w trzecim rzędzie po prawej stronie, a po zdobyciu autografu w pierwszym rzędzie na środku przy samej bramce. O tej godzinie był jeszcze tam tlen i jeszcze można było normalnie funkcjonować. Z każdą minutą przybywało coraz więcej osób. Ostatecznie Lodo odwiedziło ponad 1000 osób! Najpierw odnalazłam redaktorki naszego bloga, a potem wzięliśmy się za "ogarnięcie" spraw organizacyjnych. Jeszcze przed tym wkroczyliśmy do McDonaldu, bo potem... Potem chyba nie chciałabym przeciskać się przez tłumy, ale o tym później. Na środku ustawiona była scena oraz stoliczek Empika, gdzie Lodo zasiadała podczas meetingu.
Nie obyło się bez wygłupów, rozmawiania na różne tematy. Mniej więcej pół godziny przed planowanym rozpoczęciem spotkania (około 14:00), na scenie pojawiła się pani prowadząca, która przedstawiła zasady, które tam obowiązywały. Fani byli oburzeni i strajkowali! Otóż oznajmiono, że będzie podpisywała tylko płyty, i tylko książki (wspomnę, że organizatorzy wcześniej mówili co innego), a także że nie można było zrobić sobie z nią zdjęcia. Momentalnie część zebranych ruszyła ku Empiku i stoiskom z książkami. Przechodząc pomiędzy sklepami, zauważyłam że książki były dosłownie wszędzie. Przed Empikiem można było kupić płyty ("Mariposę" oraz "Universo"), książkę, ale także rzeczy z "Violettą", nawet "Simplemente Tini". Wszystko rozchodziło się w błyskawicznym tempie, a sprzedawcy musieli co chwilę donosić kolejne dostawy gadżetów. Oczywiście kupowane były głównie tylko te z Lodovicą. Z pewnością starczyło płyt i książek dla wszystkich. W międzyczasie zdążyliśmy z redakcją rozdać w miarę możliwości kartki na akcję, jednak tłok był okropny i było naprawdę bardzo ciężko. Dodatkowo dzięki naszym krzykom do prowadzącej udało się załatwić, aby przekazała wszystkim przez mikrofon, że na wejściu śpiewamy "We are family". Dzięki jej uprzejmości zdążyliśmy nawet załatwić podkład, a także przećwiczyć kilka razy piosenkę. Lodovica dotarła z około trzydziestominutowym opóźnieniem, jednak fani byli wyjątkowo cierpliwi (gorzej z rodzicami). Gdy tylko Comello weszła na scenę rozpoczęła się burza krzyków i pisków. Zrobiła sobie selfie z fanami, z każdej stron sceny, a następnie wspólnie zaśpiewaliśmy refren "We are family". Niestety kartki podniosła tylko część osób, a my nie byliśmy w stanie załatwić ich wszystkim.
Następnie przeszliśmy do części wywiadu. Prowadząca zadawała pytania, których propozycje dawaliśmy przed spotkaniem. Wywiad zamieścimy, kiedy pojawi się na YouTubie, bo w tej chwili niestety nic nie znalazłam. Opowiadała tam m.in o fanach, o tym jak się czuje będąc sławną, o koncercie także. Wywiad nie trwał długo zapewne ze względu na to, że na autografy czekały całe tłumy fanów i aby zdążyć uszczęśliwić wszystkich troszeczkę się zeszło. Kolejka rozpoczynała się po prawej stronie sceny, tam gdzie ja stałam na samym początku. Szczerze? Najgorsze momenty tego spotkania to czekanie na swoją kolej. Wszyscy pchali się bardzo, ale to bardzo, przez co mniejsze dzieci, które stały razem z nami zostały najzwyczajniej prawie staranowane. Z innymi wcale nie było lepiej. Tlen nie dochodzić, a wielu zemdlało z braku dopływu świeżego powietrza. Chcąc, niecąc to było nieuniknione. Ja na szczęście nie musiałam czekać aż tak długo i mniej więcej pół godziny po rozpoczęciu podpisywania dostałam się. Czas umiliło mi to, że poznałam kilka nowych osób. Serdeczne pozdrowienia także dla Gabrysi, która podeszła do mnie i miałyśmy okazję zamienić kilka słów. Ochroniarze byli wyjątkowo niemili, to przyznam. Widocznie nie spodziewali się takiego zamieszania. Wielokrotnie ostrzegano o zamknięciu możliwości dostania autografu ze względu na zbyt duże parcie w kierunku bramek. Raz także wstrzymano dalszy przebieg... na dwie minuty. Do Lodo wchodziliśmy trójkami. Najpierw jednak wchodziliśmy po kilka osób do "tunelu" prowadzącego do naszej księżniczki. Tam już było naprawdę, ale to naprawdę bardzo luźno i wreszcie dostaliśmy trochę tlenu. Serce biło jak szalone. Za chwilę oczekiwana chwila. Zaraz podejdę do Lodovici... I pisząc to serce bije mi jak szalone, a łzy lecą po twarzy, jednak chyba warto opisać nasze przeżycia, abyście choć w małym stopniu mogli to przeżyć. Wchodzę na scenę. Jestem kompletnie zdezorientowana. Płaczę. Podchodzę nieśmiało do Comello cała zapłakana. Ochroniarz wyrywa mi z ręki płytę, otwiera ją i kładzie na stoliku. Byłam wręcz sparaliżowana i patrzyłam tylko na Dudu. Podpisuje mi płytę, a ja wpatruję się w nią uważnie. Ona nie zwraca na to uwagi, a głowę ma pochyloną ku płytce. Mówi "Hello. How are you?" Nagle podnosi wzrok.. Wpatruje się w moje oczy, ja w niej i tak cudownie się uśmiecha mówiąc "Don't cry". Ja uśmiecham się przez łzy i dziękuję jej za wszystko co dla nas robi. Mówię, że ją kocham. Na koniec mówi, że ona też i "Bye". Szłam ku wyjściu ze sceny jakby pół-nieprzytomna. Nie mogłam w to uwierzyć i otwarcie mówię, że była to najpiękniejsza lub jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Dla takich momentów warto żyć, warto marzyć, warto wierzyć, warto mieć nadzieję. Marzenia się spełniają, a to.. To jest nie do opisania. Nie do opisania jest to co wtedy czułam, co czuję teraz. Przed oczami mam ten obraz, tę Lodovicę, to jej "Don't cry" i za każdym razem kiedy o tym piszę i mówię zaczynam płakać. Ja to czuję. Nagle mam motylki w brzuchu i coś rozpiera mnie od środka. Następnie zawróciłam się i poszłam do pierwszego rzędu (a właściwie przepchałam się) na środku. Zrobiłam bardzo dużo zdjęć. I właśnie w tej chwili zdałam sobie sprawę, że zapomniałam dać jej prezent. Byłam załamana i krzyczałam "Lodo! Lodovica!", jednak raz spojrzała się, uśmiechnęła i nie wiedziała o co chodzi. Dopiero potem udało mi się zgarnąć panią prowadzącą, która przekazała prezent Comello. A co do prezentów.. Były różnorodne. Jedna z fanek wręczyła jej pierogi, a jeszcze inna koronę, którą założyła. Zresztą, chyba najlepiej pokazać zdjęcia. One naprawdę dużo obrazują. Aha, i po drodze zgarnęłam jeszcze gazetkę z Empika, gdzie zamieszczona dwie wzmianki o Lodo oraz taka ciekawostka: Lodovica od jednej z fanek dostała czekoladkami.
TO TYLKO CZĘŚĆ, ALE NIE CHCĘ PRZYNUDZAĆ.
A WY BYLIŚCIE NA SPOTKANIU?
Nie ;(
OdpowiedzUsuńWierz w swoje marzenia. Kto wie czy nie zdarzy się jakaś okazja do spotkania jej, tak jak my w tę sobotę. Pozdrawiam! :)
UsuńNiestety nie było mnie na tym cudnym wydarzeniu :'C Tak bardzo żałuję że nie spotkałam Lodo ... że nie pojadę na LodoLive ..... Płacze ! :'C
OdpowiedzUsuńJa też tak samo :(
UsuńMam do Warszawy 2 godz. drogi, więc trochę dlugo :/
Nie mam jak tam jechać :(
Głowa do góry! Marzenia się spełniają, a przykładowo Sony Music nam w tym wszystkim pomaga. Przed spotkaniem pojawił się konkurs, w którym kilka osób wygrywało bilety PKP, niezależnie skąd byli na spotkanie z Lodo w dwie strony.
UsuńNie było mnie tam, ale cieszę się wykorzystałaś moje nagranie z yt xD (to z radia youngstars) ;)
OdpowiedzUsuńWzięłam pierwsze lepsze z brzegu, o dobrej jakości. Dziękuję ♥
UsuńDomi to byłaś ty???? Ja stałam zaraz za toba.
OdpowiedzUsuńNo ja. A jak wyglądałaś? Może kojarzę :)) I gdzie mnie widziałaś? Po prawej stronie jak byłam, czy na środku?
UsuńMyślałam, że się posikam jak dostała tymi czekoladkami xd Było świetnie przed oczami mam nadal ten sam obraz podpisującej mi książki i płyty Lodovici. Ale nieźle wkurzyłam się na ochroone kiedy spytałam się Lodovici czy mogę ją przytulić ona oczywiście oddpowiedziała, że tak i gdy mnie przytulała ochroniarz dosławnie wyrwał mnie z jej ramion twierdząc, że nie ma już czasu-.-
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem. Nie tylko Ciebie ochrona nieźle wkurzyła. Ja akurat mogłam spędzić z nią więcej czasu niż przeciętna osoba. Serio, słysząc jak to wyglądało u innych, to było tylko "Hello, bye" i następny.
UsuńKocham ją!
OdpowiedzUsuńTak jak wszystkie Lodofanaticas! ♥
Usuńviolettaswiatmody.blogspot.com, zapraszam nowa zakładka i Tag :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że byłam! :D Było wspaniale!
OdpowiedzUsuńNie napisałaś nic o tym, że zeszła do niepełnosprawnych dziewczyn:) Jedna z nich to byłam jaaaa! <3 :D
Zostałam wpuszczona z tyłu za bramkę, ponieważ nie dałabym rady długo czekać, ze względu na zdrowie. Lodo zeszła ze sceny, podeszła do mnie, powiedziała "Hello", przytuliła mnie delikatnie. Potem zapytała o imie i podpisała moją nowiutką książkę tak "To Paulina! Buziak. Lodo" <3 Aaaaaa :D <3 Z Po chwili kilka reporterów podeszło zrobić nam zdjęcia, oraz udało się zrobić też kilka telefonem. Nie mogłam uwierzyć że to się dzieje naprawdę:) Później powiedziała do zobaczenia następnym razem <3 Powiedziała do mnie "Sweat heart" <3 omg :D <3 To się działo tak szybko.
Pisałam to świeżo po spotkaniu i niestety nie byłam w stanie normalnie myśleć, pamiętać o napisaniu o wszystkim. Przepraszam :c
UsuńNie, nie masz za co:) to nie był hejt ani nic, nie mam Ci nic za złe, tylko chciałam to napisać i się "pochwalić" hehe ;) Świetnie napisałaś ten post :)
UsuńSerio ta dziewczyna co cie spotkala to gosia miala na imie myślałam ze gabi ale ok pewnie spotkalas duzo osób spotkalas
OdpowiedzUsuńSpotkałam też Gosię, ale tutaj chodziło mi o Gabi. Poprawione :")
UsuńW swiat sie kreci poruszaja powazne tematy i nie mogliby 45 minut zajmowac sie lodo.
OdpowiedzUsuńOwszem, ale to też chyba nie było na miejscu, żeby przesiedziała, tak jak i zaproszeni fani na widowni przez 43 minuty, żeby dać niecałe 2 minuty koncertu oraz dodatkowo zostać nazwaną "Violettą". Moje zdanie.
UsuńAnonimowy 08:47:00
UsuńJeden mądry człowiek
Czy jedziecie na koncert ? Będą jakieś akcje ?
OdpowiedzUsuńNa obecną chwilę bilet ma tylko Patrycja (V-fanka), aczkolwiek planuje być tam więcej osób. Akcje oczywiście będą.
Usuńa gdzie ?
UsuńMiejsca na płycie.
Usuńkiedy zaczyna sie ostatnie 20 odc violetty dzisiaj czy za tydzień???
OdpowiedzUsuń18 maja :)
UsuńJa byłam podeszłam ochroniarze mnie pospieszali i Lodo nic mi nie powiedziała żadnego Hey tylko ja do niej I Love U a ona chyba nie usłyszała i musiałam już iść :/
OdpowiedzUsuńOjej, przykro mi :c Może będzie jeszcze jakaś okazja. Głowa do góry!
UsuńJa byłam podeszłam ochroniarze mnie pospieszali i Lodo nic mi nie powiedziała żadnego Hey tylko ja do niej I Love U a ona chyba nie usłyszała i musiałam już iść :/
OdpowiedzUsuńByłam jakaś dziewczyna chciała się przepchać i wyrwała mi sporo włosów xD
OdpowiedzUsuńCóż, lekko na spotkanku nie było :D
UsuńRacja! Jedna dziewczyna chciała wejść przede mnie do jakiejś koleżanki, a gdy ja się zaparłam i nie chciałam jej przepuścić ona cały czas 'K**** jak ta dziewczynka mnie w******! {To wszystko oczywiście O MNIE!} Czekam na kolejne (mam nadzieję!) koncerty w Polonii!
UsuńLodofanaticaParaSiempre