18 mar 2015

[Konkurs] Wyniki konkursów "Fioletowy szkic" i "Zakończenie 2 sezonu Violetty"


WYNIKI KONKURSÓW "FIOLETOWY SZKIC" I "ZAKOŃCZENIE 2 SEZONU VIOLETTY". Po długich wyczekiwaniach, w końcu poznacie wyniki dwóch z trzech konkursów przeprowadzanych na naszym blogu, a mam tutaj na myśli konkursy "Fioletowy szkic" i "Zakończenie 2 sezonu Violetty". Jesteśmy bardzo zadowoleni z ilości prac, które przesłaliście nam na oba konkursy. Wyniki obu konkursów w dalszej części posta. 



FIOLETOWY SZKIC



Mieliście dokładnie tydzień na głosowanie na autorów najlepszych prac. Wszystkie głosy zostały dokładnie policzone, a spośród dziesięciu autorów prac została wyłoniona szczęśliwa trójka zwycięzców. Wszystkie prace były naprawdę bardzo ładne, dlatego czytelnicy na pewno nie mieli łatwo wybierając najlepsze prace. Konta wszystkich osób głosujących zostały sprawdzone i możecie mieć pewność, że osoby, które wygrały nie oszukiwały. Chciałam zaznaczyć, że pojawiły się aż dwa remisy - pomiędzy pierwszy, a drugim miejscem oraz pomiędzy trzecim, a czwartym miejscem, dlatego wspólnie z redakcją uzgodniliśmy, które miejsce przypadnie danej pracy. Pamiętajcie, że nie ma przegranych, a są tylko wygrani. Sam fakt, że przesłaliście prace na konkurs i przeszliście do kolejnego etapu czyni Was wygranymi. 

I MIEJSCE
Autor: halinabanasinska , numer 18


















II MIEJSCE
Autor: rybki2000, numer 23

















III MIEJSCE
Autor: Muffinka, numer 6



















Autorów zwycięskich prac prosimy o kontakt na mail: violetta2polska@onet.pl Jeśli zwycięzca nie skontaktuje się z nami w przeciągu tygodnia mamy paro do przyznania nagrody innemu uczestnikowi. 

ZAKOŃCZENI 2 SEZONU VIOLETTY


W tym konkursie wybranie jednej, zwycięskiej pracy było naprawdę nie lada wyzwaniem. Wszystkie prace były bardzo ciekawe i pomysłowe. W wyborze najlepszej pracy ocenialiśmy przede wszystkim kreatywność. Praca musiała być ciekawa, musiało w niej coś się dziać. Ocenialiśmy również zdolność pisania oraz umiejętność posługiwania się poprawną polszczyzną i interpunkcją. 

ZWYCIĘSKA PRACA
Autor: wercik.weronka 

*z punktu widzenia Violetty*
Czuję, że nie mogę nic zrobić. Chciałabym, naprawdę bardzo, móc powiedzieć co czuję. Niestety nie potrafię. Coś się zmieniło. Wydaje mi się, że już nic nie ma sensu. Nie dam sobie rady. Nie umiem się uśmiechnąć.
Ludmiła właśnie przeprosiła mnie za wszystko co mi zrobiła, a ja zamiast ją przytulić i powiedzieć jak bardzo cieszę się z tego, że chce się zmienić, tylko spoglądam na nią smutno.
- Tak, Ludmiła...- mówię cicho. Nie jestem w stanie wymówić nawet słowa więcej.
Czuję, jak pod powiekami zbierają mi się łzy. Niemoc i bezsilność to najgorsze uczucia, a właśnie one władają mną w tym momencie.
- Violu, co się dzieje? - pyta Federico. Widać, że się martwi. Wszyscy się o mnie martwią.
To okropne, że zamiast zacząć pracować nad przedstawieniem, skupiają całą swoją uwagę na mnie.
Muszę dać sobie radę sama. Muszę pokonać siebie, muszę przeskoczyć tą niewidzialną barierę dzielącą mnie od całego świata, w którym żyłam do tej pory.
- Ja... Ja nie wiem - wyznaję całkiem szczerze. - Boli mnie serce, bo... no właśnie. Nie mam pojęcia czemu - wzdycham - Przepraszam, pójdę już - chwytam swoją torbę z wieszaka i opuszczam salę.
Potrzebuję samotności. Powinnam przemyśleć wszystko od początku do końca.
Z impetem otwieram drzwi wejściowe; wchodzę do domu. Mam nadzieję, że nikogo nie zastanę, jednak jest ona złudna. W salonie siedzi tata, pochylony nad plikiem kartek. Unosi na mnie wzrok, lecz mijam go bez słowa. Gdy już znajduję się w swoim pokoju, kładę się na łóżko. Zamykam oczy. W myślach dokładnie ilustruje każdą sytuację, która miała miejsce do momentu, w którym uleciało ze mnie życie... Nie przypominam sobie nic szczególnego. Rozstałam się z Diego, co bardzo mocno no mnie wpłynęło, ale przy Leonie udało mi się jakoś wymazać z pamięci te złe wspomnienia. Ostatnio słabo dogaduję się z tatą, ale to chyba, też nie to. Angie wyjechała, jednak cały czas mam z nią kontakt. Każda z rzeczy, która mogłaby być powodem mojego złego samopoczucia została wykluczona.  Czy może mam depresję?
Czuję jak moje powieki stają się ciężkie i jak zaczynają opadać pomału. Oddycham głęboko. Przykrywam się miękkim kocem, który delikatnie muska skórę nagich ramion. Sama nie wiem, kiedy po prostu usypiam.

Śni mi się, że siedzę na kanapie, w salonie. W domu nie ma nikogo poza mną. Trzymam w ręku pamiętnik i opisuję w nim swoje uczucia, które zalegają na samym dnie mojego serca. Chcę mówić, to co czuję, bo to jest najlepszy moment. Niespodziewanie drzwi otwierają się, a do środka wchodzi kobieta. Jest ona uderzająco podobna do mojej mamy, ale starsza. 
- Dzień dobry - mówię, wstając. 
- Witaj - uśmiecha się do mnie nieprzewidywany gość. - Zastałam może Violettę? 
Znam jej głos. Doskonale go pamiętam. To właśnie ten ton słyszałam każdego wieczoru, kiedy zasypiałam w dzieciństwie. On śpiewał mi kołysanki i opowiadał bajki. Jednak, nie możliwe, by była to moja mama, przecież ona nie żyje... 
- To ja, w czym mogę pani pomóc? - pytam grzecznie, lecz z nutką niepewności w głosie. 
- Przyszłam ci pomóc, kochanie - uśmiecha się do mnie promiennie. 
Teraz już nie mam wątpliwości, że to właśnie jest moja mamusia. Z niedowierzaniem spoglądam na nią. Mam ochotę skakać ze szczęścia. 

-Wiele razy ci opowiadałam, ile masz możliwości, o magii, którą ma śpiew i o szukaniu samej siebie. Nie ważne co się wydarzy, tylko to, co z tym zrobisz. [...] Słyszałaś, jak mówiłam ci, że lepiej jest być niż mieć. Lepiej marzyć, kochać, upadać, wstawać i odradzać się.
 - Słucham? - jej wypowiedź mnie szokuje. Nie rozumiem, o co może chodzić. 
Chcę zadać jej kilka pytań, porozmawiać, dowiedzieć się gdzie była przez te wszystkie lata, ale ona podchodzi do mnie, mocno przytula i całuje w czoło. 
- Odpowiedź znajdziesz w swoim sercu, Violu - szepcze. 

Budzę się, przecierając oczy. Nie mogę uwierzyć, że znalazłam rozwiązanie problemu. Nie spodziewałam się że może być ono tak banalne. Energicznym ruchem zrzucam okrycie na podłogę. Zbiegam ze schodów do pokoju, gdzie już nie ma nikogo. Nie przejmuję się tym zbyt bardzo. Wybiegam na podwórko. Muszę w jak najszybszym tempie dotrzeć do Studia. Mijam kilka przecznic i znajduję się w szkole. Na korytarzach nie ma nikogo. Zdaję sobie sprawę, że najpewniej trwa właśnie lekcja. Niewiele myśląc, pewnym krokiem kieruję się w stronę auli.
- Słuchajcie, już wiem! - wołam, przekraczając jej próg. Uczniowie patrzą na mnie jak na wariatkę. Wydaje mi się, że nie wiedzą, czy mają zacząć się śmiać, czy może płakać.
Dostrzegam wściekłego Pablo przy drzwiach. Obok niego stoi też Antonio. Moją twarz oblewa rumieniec. Nie chcę by ktoś to dostrzegł, więc spuszczam głowę.
- Więc tak jak mówiłem - zabiera głos nasz dyrektor - show zostaje odwołane.
Unoszę na niego wzrok. Nie wierzę w to co słyszę. Zostały niecałe dwadzieścia cztery godziny do występu, a on informuje nas, że nic się nie odbędzie? Staram się przyswoić tę myśl. Jestem oszołomiona. Czuję się w obowiązku powiedzenia czegoś, jednak nie bardzo wiem jakie słowa byłyby odpowiednie. Zamykam oczy i biorę głęboki wdech. Powinnam uwolnić głos, wykrzyczeć, co czuję.
- Nie możecie nam tego zrobić - mówię to, co ciśnie mi się na język nie zastanawiając się nawet nad sensem treści. - Cały rok ciężko pracowaliśmy. Teraz nie mamy żadnych piosenek, to prawda, ale dajcie nam jeszcze czas. Wszystko będzie gotowe, serio. Damy radę. Razem możemy wszystko. Musicie nam zaufać. Przecież to właśnie jest idea tego Studia. Nauczyliście nas, żeby walczyć do końca o to, co się kocha. Pablo, Antonio, wiem, że was zawiedliśmy. Spróbujcie nam wybaczyć i podarować drugą szansę, nie zawiedziecie się, obiecuję.
Mężczyźni patrzą na mnie, potem na siebie, a następnie znów na mnie. W oczach obu widzę jakąś iskierkę, która rozpala we mnie wiarę. Musi być dobrze. Ja to wiem.
- Dobrze. Macie trzy godziny - uśmiecha się starszy z nauczycieli.
Wychodzą, pozostawiając nas samych. Gdy tylko oddalają się na bezpieczną odległość moi przyjaciele zaczynają okazywać swoją radość. Piszczą, skaczą i tulą mnie. Mam wrażenie, że nic nie zburzy ten idealnej chwili.
-Violu, jak ty to robisz, że działasz cuda? - Francesca przytula mnie najprawdopodobniej najmocniej jak potrafi, po zaczynam tracić oddech.
- Uspokój się, bo ją udusisz - gani Włoszkę Camila.
Czarnowłosa ze śmiechem odsuwa się ode mnie. To cudowne móc patrzeć na to, jakie są szczęśliwe. I ja unoszę kąciki ust. Już otwieram buzię, by coś powiedzieć, ale podchodzi do mnie Leon i delikatnie całuje. Nie spodziewałam się tego. Jestem zaskoczona.
Gdy chłopak oddala swoją twarz od mojej, już nie pamiętam co miałam mówić. Uśmiecham się tylko jeszcze szerzej niż do tej pory. Jestem naprawdę szczęśliwa.
Podchodzę do fortepianu. Dłonią przejeżdżam po białych klawiszach. Mam wrażenie, że wszyscy patrzą na mnie, jednak ja nie mam odwagi się odwrócić. Przymykam powieki, a słowa same wychodzą ze mnie.
Piosenka, którą śpiewam jest niezwykła, ma w sobie coś, co jest w stanie przemówić do każdego. Jest właśnie tym, czego nam potrzeba. Mówi o nas, o naszym życiu, szczęściu i smutku, wzlotach i upadkach. Każe wierzyć, że mimo wszystko zawsze marzenia się spełniają.
Gdy skończę, rozlegają się gromkie brawa. Wierzchem dłoni ścieram małą kropelkę, która sunie po moim policzku. Nie umiem powstrzymać emocji.
-Kocham was - szepcę.
Ludmiła podaje mi dłoń, którą ja łapię. Widzę jak bardzo zaistniała sytuacja dziwi moich przyjaciół. Dostrzegam, że oczy Lu się szklą, usta dziewczyny zaczynają drgać, a mimo to uśmiech rozpromienia jej twarz. Chyba naprawdę się zmieniła.
- Dziękuję, Violetta - mówi ze ściśniętym gardłem.

*z punktu widzenia Ludmiły*
Boję się reakcji innych i tego, że pewnie mnie nie zaakceptują, nie uwierzą w moją diametralną zmianę. A przecież naprawdę chcę pozostawić przeszłość za sobą.
Szatynka staje naprzeciw mnie. Ludzie patrzą na nas tak, jakbyśmy przybyły z innej planety, co swoją drogą nie jest niemożliwe, gdyż istnieje teoria, że rasę ludzką 'stworzyli' kosmici... Cóż, nie ważne.
Viola ściska mnie jak prawdziwą przyjaciółkę. Czuję się dobrze. Całkiem tak, jakby ktoś zdjął ze mnie ogromny ciężar.
- Cieszę się, że teraz mogę Ci ufać - wyznaje mój dotychczasowy wróg.
Cofam się kilka kroków. Wpadam na kogoś, ale on łapie mnie. Spoglądam na tajemniczą osobę, która uchroniła mnie od upadku i mimowolnie przygryzam dolną wargę.
- Uważaj na siebie, Ludmi. Nie chciałbym, żeby coś ci się stało - Federico ciągle trzyma mnie w swoich ramionach.
Moje serce wariuje. Pragnę jego bliskości, a za razem za bardzo obawiam się, że zrobię coś, co mogłoby go skrzywdzić, więc wolałabym odejść.
Kiwam głową. Próbuję wyswobodzić się z objęć Włocha i wyjść, jednak nie udaje mi się to. Całuje mnie on w policzek, chwyta za rękę i sam ciągnie w stronę wyjścia.
- Co się dzieje, Fede? - pytam, gdy już jesteśmy sami.
- Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego - wzdycha.
Oboje siadamy na ławce przed Studiem. Nie rozumiem o co może mu chodzić. Zachowuje się dziwnie. Dziwniej niż zazwyczaj.
- Popatrz - wskazuje na budynek naszej szkoły. - To jest miejsce, w którym wyrządziłaś tak wiele krzywd. Raniłaś innych, a co gorsza sprawiało ci to przyjemność. Chciałaś być zawsze najlepsza i...
- Jeśli masz zamiar wytykać mi moje błędy, to daruj sobie - przerywam mu. - Już zrozumiałam, co robiłam źle.
Wstaję z zamiarem ponownego wejścia do Studia, jednak Federico łapie mnie za nadgarstek, przyciąga z powrotem do siebie. Co jak co, ale moje serca naprawdę mogłoby się trochę uspokoić.
- Nie, przepraszam. Nie to miałem zamiar powiedzieć - tłumaczy się. - Chodziło o to, że bardzo się zmieniłaś. Stałaś się lepsza, Ludmiła. Wiem, że to wszystko przez miłość. Bądźmy szczerzy, jesteś we mnie zakochana - śmieje się, a na moją twarz wstępuje rumieniec. Sama już nie wiem, czy mam ochotę go pocałować, czy może uderzyć. - Jesteś śliczna, taka zawstydzona - chłopak unosi mój podbródek, spogląda w oczy, a ja czuję, jak się rozpływam. - Kocham cię.
Nie jestem w stanie uwierzyć w to, co usłyszałam. Mimo wszystkiego co zrobiłam, on nadal jest w stanie darzyć mnie tym wspaniałym uczuciem.
- Ja... ja nie wiem co... - jąkam się.
- Więc nie mów nic - nie daje mi dokończyć, jakby czytał w moich myślach.
Wychyla się nieznacznie, muska swoimi wargami moje. Mam wrażenie, że świat staje, choć to teoretycznie niemożliwe, bo każde ciało niebieskie jest w ciągłym ruchu.
Od stóp po czubek głowy przepełnia mnie miłość. Jeszcze nigdy nie czułam się tak wspaniale. Wydaje mi się, że ta magiczna chwila trwa w nieskończoność. Już nigdy nie pozwolę by cokolwiek lub ktokolwiek zburzył to, na co właśnie zapracowałam.

*z punktu widzenia Francescy*
Świat zwariował. Ludmiła chce być dobra. Może faktycznie chce naprawić przeszłość... Przecież każdy zasługuje na drugą szansę.
- Fran, możemy porozmawiać? - z rozmyśleń wyrywa mnie głos Marco.
Gwałtownie odwracam głowę. Widzę go, stoi przede mną. Chciałabym móc w tej chwili rzucić mu się na szyję i powiedzieć jaki jest dla mnie ważny. Niestety nie mogę tego zrobić. Musi odpokutować swoje winy.
- Nie chcę mi się, Marco - syczę, kierując się w stronę przyjaciół. Zranił mnie. Nie sądzę, że nigdy mu nie wybaczę. Za bardzo go kocham, by pozwolić na całkowite wyeliminowanie tego uczucia, które dzielimy. Jednak najpierw, niech zobaczy jak to jest kochać kogoś i cierpieć.
- Proszę, Francesca. Daj mi się wytłumaczyć - chłopak łapie mnie za łokieć, nie pozwalając odejść. Pod wpływem jego dotyku, moje serce mięknie. Chciałabym być bardziej asertywna, ale nie umiem. Wiem, że oboje pragniemy do siebie wrócić.
- Dobrze, słucham - mruczę pod nosem. Mam nadzieję, że nie usłyszał w moim głosie tej nutki miłości.
- Kocham cię - mówi, równocześnie przybliżając się do mnie na niebezpiecznie bliską odległość. Chcę się cofnąć, ale wtedy czuję, że za mną jest scena. - Chciałem przyjść na to spotkanie w parku, ale Beto zamknął mnie w reżyserce - kontynuuje. - Gdybym mógł, pędziłbym tam na złamanie karku, byle by wyznać ci jak wiele dla mnie znaczysz. Nie umiem żyć bez ciebie, kochanie.
Zagryzam wargi i czuję, jak pod powiekami zbierają mi się maleńkie łzy. Nie chcę by to spostrzegł. Teraz jest mi naprawdę przykro, że przedtem nie dawałam mu dojść do słowa.
- Ale to nie zmienia faktu, że mogłeś zadzwonić - wzruszam ramionami, bo staram się udawać obojętną. Niestety, choć może na szczęście, nie wychodzi mi to dobrze.
- Nie miałem przy sobie komórki - uśmiecha się do mnie promiennie. Pewnie już zauważył, że on też nie jest dla mnie byle kim.
Robi maleńki kroczek do przodu, z zamiarem złączenia naszych ust w pocałunku, ja jednak odpycham go.
- Nie powiedziałam, że ci wybaczam - stwierdzam, robiąc nadąsaną minę. Nie poddam się tak łatwo.
- Skoro moje argumenty nie działają, może co innego cię przekona - Marcuś bierze gitarę po czym zaczyna wygrywać na niej niesamowicie piękne akordy.

Czuję siłę w sercu, to nieskończona miłość. Poczuj światło w sobie, naśladuj mój rytm. To nie może się skończyć, a ja nie mogę przestać śpiewać. [...] Dziś wiem, że możemy dużo więcej, to moment, żeby krzyczeć: "Marzenia się spełniają!".  

Już dłużej nie potrafię powstrzymać wzruszenia. Napisał to cudo dla mnie, jest taki kochany... Nie czekając nawet chwili dłużej, rzucam się na szyję Meksykaninowi. On tuli mnie do siebie.
- Teraz już na zawsze będziemy razem - szepcze mi do ucha.
Ma zupełną rację.

*z punktu widzenia Maxiego*
-  Ta piosenka idealnie nadaje się do show - stwierdzam po usłyszeniu utworu Marco. - Słuchajcie, jeśli wkręcimy do repertuaru piosenkę Violi i tą, mamy już dwie, a pozostałe trzy możemy zebrać z tych, które już zostały napisane, ale nigdzie ich nie wystawiliśmy - mówię szybko.
- Na przykład Algo se encide? Albo Codigo amistad czy Si es por amor? - zagaduje Cami, która do tej pory przytula się do Broadwaya.
- Świetnie! No to na co jeszcze czekamy? Trzeba brać się do pracy, bo nie mamy zbyt wiele czasu - ponagla Natalka. Całuję ją w policzek. Jest taka mądra i zaradna...Kochana, piękna, błyskotliwa, wspaniałomyślna i...
- Maxi, tu ziemia - ktoś macha mi dłonią przed twarzą. Momentalnie powracam na ziemię.
Uśmiech sam wkrada się na moją twarz. Mam wspaniałą dziewczynę i przyjaciół. Niczego więcej nie potrzeba do szczęścia.
- A może zaśpiewamy Salta? - odzywa się nagle Andreas.
Nie sądziłem, że ten chłopak w ogóle może mieć dobre pomysły, a tu proszę, okazało się, że nawet on czasami używa mózgu.
- No, widzę, że rozruszałeś te neurony - nasz kolega z Brazylii klepie go w ramię.
Jestem szczęśliwy, mając ich wszystkich. Wiem, że to przedstawienie będzie niezapomniane. Każdy z nas, w tym roku odnalazł szczęście.
Włączam mojego laptopa, z zamiarem zmontowania podkładów do repertuaru występu. Reszta ma zająć się choreografią, a potem wszyscy razem mamy zamiar przećwiczyć piosenki.
Trudno jest mi uwierzyć w to, że robimy wszystko na ostatnią chwilę. Bilety kupiła masa ludzi i będzie oglądać nas na żywo pół świata. Jeżeli coś wyjdzie źle... Ale przecież nie może. Założę się, że damy sobie radę. Zawsze dawaliśmy, a już w nie takich sytuacjach nas stawiano.

*następny dzień*

*z punktu widzenia Leona*

Dzisiejszy dzień jest okropny. Każdy z nas chodzi na wpół przytomny, bo wczoraj ciężko pracowaliśmy do późnej nocy. Marotti oczywiście jest na nas wściekły, a Gregorio przemyca dla nas kawę. Niestety niewiele nam ona daje. Ja jeszcze jakoś się trzymam, ale nie mogę patrzeć na to, jak moje kochanie ledwo stoi na nogach.
Jestem zdenerwowany. Obawiam się, że w takim stanie nie damy rady wystąpić. Serce i się kraja myśl, jak przykro byłoby Vilu, gdyby tak się stało i prędko dochodzę do wniosku, że moja w tym głowa, żeby nie dopuścić do takiego rozwoju sytuacji.
Nie wiem co robić. Skoro piąty kubek espresso na nic się nie zdał, kofeina jest bezużyteczna w zaistniałych warunkach.
Delikatnie przekładam głowę Violetty z mojego ramienia na zagłówek kanapy, na której siedzimy wraz ze śpiącym Diego. Wychodzę z garderoby i kieruję się w stronę wyjścia. Mam wielką nadzieję, że ani Antonio, ani nikt inny mnie nie zobaczy.

Idę do najbliższego sklepiku i kupuję kilka butelek lodowatej wody. Współczuję moim przyjaciołom. Nie będzie to dla nich przyjemne doświadczenie i pewnie będą chcieli mnie zabić.
Wracam, skracając się. Niezauważony przemykam do pomieszczenia, w którym znajdowali się inni. Stawiam zakupy na jednym z wolnych stolików. Biorę do ręki moją tajną broń. Na pierwszy cel wybrałem sobie Federico. Zawsze chciałem zobaczyć, jak wygląda, kiedy ta jego grzywka nie jest tak idealnie ułożona.
Chłopak obrywa wodą, po czym w trybie natychmiastowym się budzi. Zaraz po nim, oblewam resztę tych śpiochów.
Tak jak podejrzewałem, wcale nie są zadowoleni z mojego pomysłu, który bądź co bądź okazał skuteczny.

*z punktu widzenia Violetty*

Sposób, w który się rozbudziłam nie przypadł mi do gustu. Przyznam, jestem zła na Leona. Zniszczył mi sceniczną fryzurę i makijaż. Zresztą nie tylko mi. Rozglądam się, a w oczy rzuca mi się Feder. Wygląda przezabawnie. Nie umiem się powstrzymać, wybucham niekontrolowanym śmiechem. Po kilku sekundach udaje się rozładować wywołane przez mojego chłopaka napięcie, bo przyjaciele dołączają do mnie.
-Co tu się dzieje? - do środka wchodzi Pablito. Widząc nas robi pobłażliwą minę. - Dzieci - zdaję sobie sprawę, że celowo użył właśnie tego słowa. - Macie pół godziny do wyjścia na scenę. A tak raczej nie chcecie się pokazać - unosi kąciki ust, po czym wychodzi , zamykając za sobą drzwi.
Patrzymy po sobie i jak na sygnał rzucamy się do toaletek ustawionych wzdłuż jednej że ścian. W sali unosi się nieprzyjemny zapach rozgrywanych lokówek. Marszczę nos. W tym samym czasie ktoś zasłania mi oczy.
- Przestań, Leoś - wzdycham. - Muszę się pomalować.
- Nie wiem po co - cmoka mnie w policzek - przecież jesteś piękna.
Patrzę na niego wzrokiem, który mógłby zabić.

Słyszę gwar dochodzący spod sceny. Ściskam dłoń Francescy. Przyjaciółka jest dla mnie wielkim wsparciem.
- Spokojnie Violetta, nie denerwuj się tak - próbuje mnie uspokoić.
Wiele razy występowałam na scenie, ale nigdy nie czułam takiej tremy.
Mam ochotę schować się gdzieś, zaszyć, nie wychodzić do końca show. Trzęsą mi się ręce. Boję się...
-Vilu? - do moich uszu dobiega głos taty.
Odwracam się na pięcie. Stoi na końcu długiego korytarza, wpatrzony we mnie. Nie zastanawiam się, idę w jego kierunku.
- Córeczko - odzywa się, gdy wpadam w jego ramiona - jesteś już taka dorosła. Jednak dla mnie zawsze pozostaniesz małą dziewczynką. Kocham cię bardzo.
To co mówi, trafia wprost do mojego serca. Rozluźniam się i czuję, że mogę więcej.
- Ja ciebie też.
Chcę mu jeszcze coś powiedzieć, ale nawet nie wiem kiedy i w jaki sposób, oboje znajdujemy się na scenie. On siedzi przy fortepianie, wygrywa melodie Mi mejor momento. Nie mam pojęcia skąd zna moją nową piosenkę.
Latam. Słowa wypływają ze mnie, unoszą w górę. Jestem lekka, mogę latać i przenosić góry.

Ostatni z utworów, największe emocje. Modlę się w duchu, by nie pomylić kroków w układzie, obawiam się, że zamienię słowa, przewrócę się, lub jakąkolwiek inną rzecz, po prostu zrobię źle. Ale kiedy już jesteśmy na estradzie, wszystko wychodzi idealnie.
Kończymy, tłum bije brawo, zza kulis Antonio unosi kciuki w górę.
Jestem niesamowicie szczęśliwa. Minął właśnie kolejny cudowny rok w Studiu. Był on pełen niezwykłych zdarzeń. Miłość. Muzyka. Pasja.
Odchylam głowę w górę i "puszczam oczko". Udało nam się.


Autorkę zwycięskiej pracy prosimy o kontakt na mail: violetta2polska@onet.pl. Jeśli zwycięzca nie skontaktuje się z nami w przeciągu tygodnia mamy paro do przyznania nagrody innemu uczestnikowi. 

WSZYSTKIM ZWYCIĘZCOM NASZYCH KONKURSÓW GRATULUJEMY. 

24 komentarze:

  1. Wszystkie prace były ładne, ale uważam, że 2 miejsce jest ładniejsze od 1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale kierowaliśmy się przede wszystkim jak zostało podkreślone VL

      Usuń
    2. Anonimowy20:29:00

      teraz mogło zrobić się przykro paulinie która wygrała bo to nie było miłe
      angela by napisała że praca która zajeła pierwsze miejsce jest gorsze od drógiego
      a ty odpisałaś TAK

      Usuń
    3. Nie o to mi chodziło. Chciałam napisać, że z tymi pracami mieliśmy wielki dylemat, bo obie był równie ładne. Jeśli kogoś obraziłam to przepraszam, nie chciałam, żeby to tak wyszło.

      Usuń
    4. spoko nie obraźiłaś mnie = D

      Usuń
  2. Fajne prace naprawdę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy15:15:00

    Moim zdaniem angela b ma racje

    OdpowiedzUsuń
  4. Praca nr 3 była najładniejsza :) (moim zdaniem)

    OdpowiedzUsuń
  5. W wolnej chwili serdecznie zapraszam do mnie fioletowyswiat.blog.pl
    Dopiero zaczynam i przyda mi się małe wsparcie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy17:09:00

    moim zdaniem praca 3 powinna zająć miejsce 1 ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi tam najbardziej podoba się trzecie miejsce^^
    Ale jak kto woli :)

    PS : ZAPRASZAM : VLovers-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. wygrałam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    dziękuję za oddane na mnie głosy = D

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim zdaniem miejsce 3 powinno być na pierwszym.

    OdpowiedzUsuń
  10. Moim zdaniem miejsce 3 powinno być na pierwszym.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na mojego bloga! violettowypl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy16:58:00

    moim zdaniem 1 mjejsce powinno dostać 1, 2 powinno 3 a 3 2

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy12:31:00

    dobrze że wygrał nr 18

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy16:03:00

    bez urazy, ale 1 miejsce nie zasługiwało na wygrana. praca trzecia powinna wygrac

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy10:38:00

    moim zdaniem powinno być tak
    1 miejsce lodovica7
    2 miejsce halinabanasinska
    3magdalenakazala
    ale to moje zdanie

    OdpowiedzUsuń
  16. Anonimowy13:47:00

    jest tak
    1 m nr 18
    2 m nr 23
    3 m nr 6
    a moim skromnym zdaniem powinno być tak
    1 m nr 18
    2 m nr 24
    3 m nr 23

    OdpowiedzUsuń
  17. Czekam na następne konkursy :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy wam za to że jesteście tutaj z nami!